W te rejony wybraliśmy się w lutym 2014. Lot z Warszawy do Kurytyby (przez Londyn), czyli polskiej stolicy Brazylii. Rzeczywiście, jak się rozmawia z ludźmi, to co najmniej połowa z rozmówców przyznaje się do polskich (albo ukraińskich czy niemieckich) przodków. Turysta o europejskich rysach czuje się tu u siebie, bo otaczają go podobnie wyglądające twarze – tutaj nie było niewolnictwa, tylko europejska emigracja.
Muszę wspomnieć o tym, że lecieliśmy przez Sâo Paulo, gdzie mieliśmy czekać 5 godzin na kolejny lot. Może bardziej wytrawni podróżnicy wiedzą, ale ja nie wiedziałam, że można pójść do biura linii lotniczych i bezpłatnie zmienić sobie wylot na wcześniejszy, o ile są miejsca. Dowiedziałam się o tym dopiero niedługo przed wyjazdem, z brazylijskiego forum mochileiros.com Takim sposobem czekaliśmy tylko 2 godziny w SP
:D
Kurytyba jest mało brazylijska. Przede wszystkim leży na wyżynie i jest tu zimno. Rano było ok. 14 stopni, a to przecież było brazylijskie lato. Mieliśmy tu spędzić 3 dni, w tym 1 na zwiedzanie miasta, 2 na wycieczkę na wyspę Ilha do Mel, a 3 na podróż turystycznym pociągiem do Morretes. Punkt 1 zawierał przejazd autobusem typu Hop On-Off z przystankami m.in. w lesie im. Jana Pawła II, gdzie jest polski skansen (normalnie jak w Sierpcu), przy Muzum Niemeyera, tego który projektował stolicę Brasílię, oraz przy Ogrodzie Botanicznym – po wpisaniu w internecie hasła „Kurytyba” prawdopodobnie to jedno z pierwszych trafień, taki przeszklony budynek.
Na Ilha do Mel jedzie się autobusem z dworca i wysiada na ostatnim przystanku, tuż obok przeprawy promowej. I tu pułapka: na tym przystanku nie ma kasy biletowej, a u kierowcy nie można kupić biletów. Więc są 2 wyjścia: albo kupuje się od razu powrotny w Kurytybie albo z tego przystanku jedzie się podmiejskim autobusem do najbliższego dworca, gdzie jest kasa (kilka przystanków). My z przymusu wybraliśmy 2 opcję, bo nie pomyśleliśmy w Kurytybie o zakupie biletów na powrót, a tam niespodzianka – nie było biletów powrotnych do Kurytyby na ten sam dzień, więc jechaliśmy naokrągło przez miejscowość Paranaguá. Bez znajomości portugalskiego nie polecam takiego rozwiązania
:) A sama wyspa bardzo ładna i można śmiało spędzić 2 dni, z noclegiem.
Pociąg do Morretes to jedna z lokalnych atrakcji. Zdjęcia reklamujące tę wycieczkę przedstawiają pociąg sunący po zboczu góry, nad urwiskiem. I rzeczywiście, pociąg przejeżdża przez to miejsce, ale turysta siedząc w środku wagonu nie zobaczy tego obrazka, z takiej samej perspektywy. Małe rozczarowanie jest. Z Morretes wróciliśmy busem przez miejscowość Antonina, która jest dużym portem towarowym, ale nie ma tam plaży.
Z Kurytyby polecieliśmy TAM-em do Foz do Iguaçu. Sporo osób z forum było i opisało to miejsce, więc nie będę się rozwodzić. Powiem tylko, że to jedno z najpiękniejszych miejsc, w jakich byłam. I niestety (jako fanka Brazylii) stwierdzam, że strona argentyńska bardziej mi się podobała
:D . Poza samym parkiem narodowym, odwiedziliśmy Park Ptaków oraz elektrownię w Itaipú, która mnie zawiodła, bo spodziewałam się zobaczyć wielkie masy wody, a zobaczyłam jedynie betonową konstrukcję
:)
Z Foz wróciliśmy samolotem do Kurytyby i od razu z lotniska pojechaliśmy na dworzec autobusowy, żeby złapać autobus do Balneário Camboriú, które leży w sąsiednim stanie Santa Catarina. Po prostu nazwa tej miejscowości mnie urzekła i dlatego postanowiliśmy tam pojechać
:D Balneário Camboriú jest nazywane „małym Rio”, bo wygląda dość podobnie, tyle że w miniaturze. Ładna miejska plaża, pomnik Chrystusa, kolejka linowa. Spędziliśmy tam bardzo fajnie czas. Zatrzymaliśmy się w sympatycznej pousadzie 2 ulice od plaży, Pousada Villa Atlântica. Przepyszne śniadania, bardzo wygodne pokoje. Można rezerwować przez internet bezpośrednio na stronie pousady.
A potem wróciliśmy do Kurytyby, a stamtąd do Polski.
Tak sobie siedział i cierpliwie znosił, że wszyscy go obfotografowywali
:) A obok jeszcze kilku jego kolegów, ale on był najbardziej fotogeniczny. To w Parku Ptaków było.
Muszę wspomnieć o tym, że lecieliśmy przez Sâo Paulo, gdzie mieliśmy czekać 5 godzin na kolejny lot. Może bardziej wytrawni podróżnicy wiedzą, ale ja nie wiedziałam, że można pójść do biura linii lotniczych i bezpłatnie zmienić sobie wylot na wcześniejszy, o ile są miejsca. Dowiedziałam się o tym dopiero niedługo przed wyjazdem, z brazylijskiego forum mochileiros.com Takim sposobem czekaliśmy tylko 2 godziny w SP :D
Kurytyba jest mało brazylijska. Przede wszystkim leży na wyżynie i jest tu zimno. Rano było ok. 14 stopni, a to przecież było brazylijskie lato. Mieliśmy tu spędzić 3 dni, w tym 1 na zwiedzanie miasta, 2 na wycieczkę na wyspę Ilha do Mel, a 3 na podróż turystycznym pociągiem do Morretes.
Punkt 1 zawierał przejazd autobusem typu Hop On-Off z przystankami m.in. w lesie im. Jana Pawła II, gdzie jest polski skansen (normalnie jak w Sierpcu), przy Muzum Niemeyera, tego który projektował stolicę Brasílię, oraz przy Ogrodzie Botanicznym – po wpisaniu w internecie hasła „Kurytyba” prawdopodobnie to jedno z pierwszych trafień, taki przeszklony budynek.
Na Ilha do Mel jedzie się autobusem z dworca i wysiada na ostatnim przystanku, tuż obok przeprawy promowej. I tu pułapka: na tym przystanku nie ma kasy biletowej, a u kierowcy nie można kupić biletów. Więc są 2 wyjścia: albo kupuje się od razu powrotny w Kurytybie albo z tego przystanku jedzie się podmiejskim autobusem do najbliższego dworca, gdzie jest kasa (kilka przystanków). My z przymusu wybraliśmy 2 opcję, bo nie pomyśleliśmy w Kurytybie o zakupie biletów na powrót, a tam niespodzianka – nie było biletów powrotnych do Kurytyby na ten sam dzień, więc jechaliśmy naokrągło przez miejscowość Paranaguá. Bez znajomości portugalskiego nie polecam takiego rozwiązania :)
A sama wyspa bardzo ładna i można śmiało spędzić 2 dni, z noclegiem.
Pociąg do Morretes to jedna z lokalnych atrakcji. Zdjęcia reklamujące tę wycieczkę przedstawiają pociąg sunący po zboczu góry, nad urwiskiem. I rzeczywiście, pociąg przejeżdża przez to miejsce, ale turysta siedząc w środku wagonu nie zobaczy tego obrazka, z takiej samej perspektywy. Małe rozczarowanie jest. Z Morretes wróciliśmy busem przez miejscowość Antonina, która jest dużym portem towarowym, ale nie ma tam plaży.
Z Kurytyby polecieliśmy TAM-em do Foz do Iguaçu. Sporo osób z forum było i opisało to miejsce, więc nie będę się rozwodzić. Powiem tylko, że to jedno z najpiękniejszych miejsc, w jakich byłam. I niestety (jako fanka Brazylii) stwierdzam, że strona argentyńska bardziej mi się podobała :D . Poza samym parkiem narodowym, odwiedziliśmy Park Ptaków oraz elektrownię w Itaipú, która mnie zawiodła, bo spodziewałam się zobaczyć wielkie masy wody, a zobaczyłam jedynie betonową konstrukcję :)
Z Foz wróciliśmy samolotem do Kurytyby i od razu z lotniska pojechaliśmy na dworzec autobusowy, żeby złapać autobus do Balneário Camboriú, które leży w sąsiednim stanie Santa Catarina. Po prostu nazwa tej miejscowości mnie urzekła i dlatego postanowiliśmy tam pojechać :D Balneário Camboriú jest nazywane „małym Rio”, bo wygląda dość podobnie, tyle że w miniaturze. Ładna miejska plaża, pomnik Chrystusa, kolejka linowa. Spędziliśmy tam bardzo fajnie czas. Zatrzymaliśmy się w sympatycznej pousadzie 2 ulice od plaży, Pousada Villa Atlântica. Przepyszne śniadania, bardzo wygodne pokoje. Można rezerwować przez internet bezpośrednio na stronie pousady.
A potem wróciliśmy do Kurytyby, a stamtąd do Polski.
http://wikitravel.org/pl/Kurytyba
http://wikitravel.org/pl/Wodospady_Igua%C3%A7u
http://wikitravel.org/pl/Balne%C3%A1rio_Cambori%C3%BA
-- 11 Sty 2015 01:04 --
Jeszcze zdjęcia z Kurytyby i okolic.